Strona została stworzona jako baza informacji na temat fantastycznego Królestwa Earii.

czwartek, 27 sierpnia 2015

Mit o miłości i sprawiedliwości

Z mitologii Złotego Wybrzeża

4. Mit o miłości i sprawiedliwości


Gdy Yorr wrócił do swej żony, Aed nic nikomu nie mówiąc udał się by odnaleźć ukochaną córkę Meriel. Nie dziwił się jej złości, dobrze wiedział, że pragnęła męża. Kiedy ją odnalazł nie chciała z nim rozmawiać. Krzyczała i rozpaczała nad swym niepowodzeniem. Powiedziała ojcu, że jest złym bogiem, bogiem, któremu brakuje sprawiedliwości, który nie potrafi podejmować mądrych decyzji. Aed poruszył się dogłębnie i przyznał córce rację. Okazał się niesprawiedliwym gdy oddał Yorrowi Virdis, choć tak naprawdę, pomimo wszystkiego co wtedy miało miejsce, na nagrodę zasłużyła druga z bliźniaczych sióstr. Aed udał się nad rwący strumień by przemyśleć słowa córki. Zastanawiał się nad rozwiązaniem dzięki któremu uszczęśliwiłby Meriel i skłonił ją do zgody. Wtedy usłyszał tajemniczy głos nad swoją głową. Z jego szczerych intencji zrodził się pan mądrości. Nie był ani mężczyzną ani kobietą. Wyglądał jak lewitujący człowiek zrobiony z mgły i blasku. Twarz miał wyjątkowo piękną i świetlistą. Spojrzenie mądre i rozważne. Szatę nosił długą, zakrywającą całe ciało. Włosy jaśniały platyną i powiewały na wietrze. Aed zachwycił się swoim dziełem i od razy zapytał Keene – bo tak nazywał się pan mądrości, co takiego ma uczynić by odzyskać córkę nie tracąc przyjaźni pozostałych dzieci. Keene powiedział, że istnieje tylko jedno sprawiedliwe rozwiązanie – trzeba znaleźć Meriel męża, którego pokocha bardziej niż pokochała Yorra. Aed powiedział, że to nie możliwe, gdyż nie ma więcej bogów. Wtedy wpadł na pomysł, by pozwolić Meriel poślubić śmiertelnika. Keene uważał, że to nie do końca sprawiedliwy pomysł – oddać śmiertelnika, nawet najpiękniejszego i najsilniejszego, zamiast boga. Aed był zupełnie zrezygnowany, nie widział żadnego rozwiązania. Nie mógł zmusić córki by pokochała chłopa czy myśliwego bardziej niż Yorra. Aed, licząc na łut szczęścia, ponownie udał się do córki i powiedział, że będzie mogła poślubić najprzystojniejszego mężczyznę na ziemi czyniąc go nieśmiertelnym. Meriel zainteresowała się tą propozycją. Odwiedzała kolejne wioski i osady, pod postacią kukułki, szukając człowieka godnego bycia jej mężem. Pewnego dnia spotkała myśliwego, wyjątkowo pięknego, wręcz boskiej urody. Zawahała się chwilę, zastanawiając się, czy jest pewna swego wyboru. Zakukała cztery razy i zmieniła się z powrotem w kobietę. Wychyliła się zza drzewa i zawołała pięknego chłopaka. On, wzruszony urodą dziewczyny, pobiegł za nią pytając o imię. Od razu pokochał boginkę. Meriel zawiodła go nad jezioro. Zapytała o jego imię. Nazywał się Hagan. Bogini długo przyglądała się mężczyźnie, a on omamiony jej pięknem stał przed nią bez słowa. Meriel nie chciała by jej przyszły mąż uległ jej tylko z powodu nieziemskiego wyglądu. Uciekła i przemieniła się w ptaka. Wróciła w to samo miejsce następnego dnia, jednak nie ukazując swej boskiej natury. W przebraniu prostej dziewczyny odwiedziła Hagana. Opowiedział jej o tym kogo spotkał poprzedniego dnia i jak bardzo zakochał się w tamtej dziewczynie. Meriel rozmawiała z nim długo tłumacząc, że była ona może tylko przywidzeniem lub leśną zjawą. Hagan nie chciał o tym słyszeć, wierzył, że jeszcze spotka piękną ukochaną. Meriel powoli zaczęła tracić nerwy. Była zazdrosna o samą siebie. Nie mogła uwierzyć w swą nierozwagę. Jak mogła ukazać się chłopakowi jako bogini? Dni mijały, a piękny myśliwy nie zapominał o nieznajomej. Meriel zaplotła wianek z lilii wodnych i dała go Haganowi w prezencie. Był to gest mówiący, że dziewczyna gotowa jest wyjść za mąż. Hagan jednak powiedział, że nie może się z nią ożenić wciąż marząc o boskiej dziewczynie. Wtedy Meriel, zauroczona determinacją i zaciętością uczucia chłopaka, zakochała się w nim. Z lilii wplecionej w wieniec wyłoniła się srebrzysta postać, widoczna tylko dla bogini. Duch miał długie włosy i delikatne rysy twarzy. Błyszczał się i mienił roztaczając za sobą woń kwiatów. Zjawa pochyliła się nad Haganem i szepnęła mu coś do ucha. Chłopak uśmiechnął się i odwrócił do Meriel. Złapał ją za rękę i natychmiast zapominając o boskiej dziewczynie przyjął oświadczyny. Uradowana Meriel klasnęła w dłonie. Wkrótce młodzi zostali małżeństwem, a Meriel wyznała całą prawdę swemu ukochanemu. Wielkie było jego zdziwienie, ale zgodził się na zostanie nieśmiertelnym. Aed, bóg wszystkiego co piękne uczynił go opiekunem myśliwych i łowców. 

czwartek, 13 sierpnia 2015

Mit o Rahabogu

Z mitologii Złotego Wybrzeża 

3. Mit o Rahabogu


Kiedy na ziemię wrócił spokój, a Virdis i Yorr wiedli szczęśliwe życie bogów, Meriel wciąż topiła żal do siostry i ojca w odmętach oceanu. Nie mogła przeboleć, że siostra otrzymała Yorra za męża. Od dawna planowała zemstę na rodzinie. Zatapiała wszystkie statki rybackie, które pływały po morzu. Nie chciała, by ludzie, czerpali cokolwiek z JEJ morza, ludzie, którzy i tak bali się wody, którzy upodobali sobie jej siostrę. Sztormy nawiedzały okolice przez bardzo długi czas, pozbawiając życia żeglarzy i odbierając jedzenie mieszkańcom wybrzeża. To jednak było za mało dla Meriel. Zemsta powinna być wyjątkowa.
Meriel długo szukała swojej matki, miała nadzieje, że ona również zechce zemścić się na Aedzie i Yorze. Chodź kryjówka była dobra, bogini morza w końcu odnalazła matkę. Ukrywała się w głębokich grotach klifów nad brzegiem. Tam Meriel po raz pierwszy spotkała nowonarodzoną Nivę. Z początku była przerażona widokiem zmarłej siostry oglądającej z zainteresowaniem wszystkie ziarna piasku w jaskini jednak później dostrzegła jej magiczne zdolności. Razem z Deą uknuły plan, mając nadzieję, że zdołają uśmiercić Yorra. Trwało to długo, ale udało im się, ponieważ Dea również znała się na czarach. Wyhodowały potwora - morskiego jaszczura, któremu na imię było Rahabog. Nivia, która nie chciała brać udziału w zemście siostry i matki, sprzeciwiła się gdy te poprosiły, by z młodej jaszczurki stał się gigantycznym, niepokonanym potworem. Wiedziała, że to niezgodne z naturą… Nivia w końcu uległa i, nie w pełni świadoma tego co robi, uczyniła Rahaboga największym postrachem świata. Potwór miał wielką paszczę zaopatrzoną w rzędy ostrych jak brzytwa kłów, cztery pary oczu, wielkie nozdrza i płetwy. Całe jego cielsko najeżone było kolcami, a u spodu wyrosły mu łapy, dzięki którym mógł przemierzać dno oceanu.
Gdy Rahabog był na tyle wielki i groźny, że mógł wypełznąć na ląd Meriel – jego jedyna pani, rozkazała mu zaatakować Yorra, którego najpierw zwabiła na brzeg. Zrobiła to śpiewając ulubioną piosenkę swej siostry Virdis. Siedziała na skale nad brzegiem a później, niepostrzeżona, zsunęła się do wody. Gdy Yorr przybył na miejsce ogromny potwór wydrążył dziurę pod ziemią i orząc plażę zbliżył się do swojej ofiary. Yorr zacisnął rękę na mieczu i ruszył w bój. Walka była zacięta i niezwykle widowiskowa. Meriel i Dea z ukrycia obserwowały całe zajście, tymczasem Nivia – Matka Złego Losu wyszła na plażę i zawołała ukochanego Rahboga po imieniu, ten odwrócił głowę i w tym momencie miecz Yorra przeszył kark potwora. Ogromny łeb potoczył się po piasku i wpadł do morza. Nivia z krzykiem pobiegła za głową potwora i wskoczyła do wody. Chwilę później nad brzeg przybył Aed, który zamierzał wesprzeć syna w walce. Yorr, nie wiedząc kogo tak naprawdę ujrzał na brzegu razem z ojcem zaczął świętować poskromienie jeszczura.
Meriel była wściekła. Morze wzburzyło się i spieniło, plaża została zalana, a woda prawie dosięgnęła walecznego syna. Aed wiedział już kto musiał stać, za całym spiskiem i czym prędzej zabrał Yorra z wybrzeża. Meriel, targana nienawiścią uciekła na dno oceanu, gdzie spoczął wielki Rahabog.
W tym czasie Dea szukała Nivy. Czuła się winna, że spuściła ją na chwilę z oka, a ta, najpierw pokrzyżowała jej plany, a później uciekła. Dea spotkała zaginioną pociechę w nocy w wyjątkowo wąskiej zatoce. Nivia siedziała nad wodą obok uciętej głowy potwora gładząc jego łuski. Dea rozkazała córce wrócić do groty, w której dotąd była bezpieczna. Nivia jednak odrzekła, że nie odejdzie i więcej nie będzie się ukrywać. Spędziła na tym brzegu dużo czasu, a matka straciła nadzieję by zdołała namówić córkę na powrót. Dea, całkiem osamotniona, odeszła .
Kiedy glony porosły łeb potwora, a małe rybki zaczęły wyjadać jego oczy i Niva opuściła to miejsce jęcząc, i zawodząc.